sobota, 27 września 2014

Wizyta w Biegosferze

Witajcie, wczoraj wraz z moją siostrą postanowiłem wybrać się do Gdyni. Jakoś tak się złożyło, że chyba nigdy jeszcze tam nie byłem a bynajmniej nie przypominam sobie tego :D Jednym z celów podróży było odwiedzenie Biegosfery przy ulicy Świętojańskiej 104A. Słyszałem wcześniej wiele pozytywnych opinii na temat tego sklepu, ale nigdy nie miałem okazji tam być. Z racji, że idzie jesień a co za tym idzie okres przygotowań do startów no i samych startów oczywiście :D postanowiłem skorzystać z okazji i dotrzeć do tego właśnie sklepu. Cel: buty na dłuższe biegi i coś cieplejszego do biegania. Około godziny 15 dotarłem na Świętojańską. Nie miałem zbytnich problemów ze znalezieniem sklepu - dosyć mocno wyróżnia się kolorystycznie :) Pierwszym krokiem był dobór odpowiedniego obuwia. Do tego celu Biegosfera wykorzystuje bieżnię oraz kamerę, którą nagrywany jest krok podczas biegu. Po dokładnym przeanalizowaniu dostałem kilka par butów do przymierzenia. Wybór butów w tym sklepie jest naprawdę duży, wierzcie mi. Wątpię żeby ktoś nie znalazł tam czegoś dla siebie :) Ostatecznie po przymierzeniu wielu par butów wybór padł na NewBalance M860B04. Wcześniej słyszałem o tej kolekcji butów, lecz najlepszą opcją było dla mnie dokładne dopasowanie butów. Z pewnością pozwoli mi to uniknąć kontuzji czy dyskomfortu podczas dłuższego biegania.
Mimo, że to buty z amortyzacją ten model jest całkiem lekki.Waga to jedynie trochę ponad 300 gram co nie stanowi problemu. Na dobrą sprawę waga w tym rozmiarze podobna do Nike Free Run 5.0, więc nie ma co narzekać. Buty mają służyć jako zamiennik dla Free Run. Już dawno temu powinienem kupić coś na zmianę,bo bieganie w butach bez amortyzacji trening w trening nie jest zbyt pomocne dla stawów na dłuższą metę. Buty dosyć sprawnie wybrane, więc przyszedł czas na coś cieplejszego. Mój wybór padł znów na markę NewBalance. Całkiem fajne komfortowe ciuchy, w których spokojnie mogę przebiegać zimniejsze dni Jesieni czy Zimę.Oczywiście żeby nie było za czarno wybrałem chyba największą żarówę. która była dostępna w sklepie. Do tego dobrałem leginsy do biegania. Czemu nie wybrałem zwyczajnych spodni dresowych ? Zwyczajnie nie lubię jak cokolwiek przeszkadza mi w bieganiu. Najlepszą opcją było wybranie czegoś bardziej przylegającego do ciała. Wybór był oczywisty. Gdzieś tutaj obok zamieszczam zdjęcie. Po sporym czasie spędzonym w sklepie na wybieraniu odpowiednich ciuchów przyszedł czas na odwiedzenie fajnej knajpki również na Świętojańskiej. Jest praktycznie kilka kroków od Biegosfery, więc w tym wypadku z dotarciem również nie było problemów. Z zewnątrz wygląda jak zwykły lokal z burgerami, ale tylko z zewnątrz. Po wejściu do środka widzimy niepozorny lokal i widok na kuchnie. Pozory mylą i to bardzo. Nie są to zwykłe burgery typu fast-food, do których zdążyliśmy przywyknąć jedząc np. w restauracjach typu McDonald czy innych. W cenie 16-19 zł możemy dostać dużego burgera na pszennej lub żytniej bułce co w drugim wypadku jest dobre dla osób przestrzegających diety. W sumie co ja gadam, te hamburgery mają spokojnie z 1000 kcal, ale z pewnością nie są to same puste kalorie. W środku znajdziemy prawie 200 gram bardzo dobrej jakości wołowiny, pełno warzyw i inne dodatki zależne od tego jakiego burgera sobie wybraliśmy. Dobrze zrobiłem, że zamówiłem tylko jednego, bo z drugim mógłbym mieć problemy :D Zresztą co będę pisał, macie zdjęcia

Wejście do lokalu


Mogę powiedzieć, że jedne z lepszych burgerów jakie w ogóle jadłem. Myślę, że będąc w Gdyni warto wpaść do lokalu przy Świętojańskiej i spróbować tych pyszności :D. W sumie to by było na tyle, tymczasem ja lecę na trening.
Dzięki za uwagę i do usłyszenia ! :)

wtorek, 23 września 2014

Pogoda a bieganie

Jesień przyszła do nas z wielkim impetem. Nagły spadek temperatury i ta szarość za oknem z pewnością nie napawa nas optymizmem. Okres jesienno/zimowy to dla wielu biegaczy czy osób preferujących aktywność fizyczną czas, w którym wyjście na trening nie jest już tak przyjemne jak późną wiosną czy latem. Można zauważyć obserwując parki czy ulice, na których jeszcze niedawno można było spotkać wielu pasjonatów sportu. Częste są tutaj wymówki typu nie idę na trening, bo jest za zimno.. nie idę na trening, bo pada  itd  Rzecz jasna nie mówię tutaj o sytuacji, gdy ktoś ma 40 stopni gorączki. To są sytuacje ekstremalne, w których nie ma innej opcji niż zostanie w domu i porządne leczenie. Takim postępowaniem z pewnością zrobimy sobie więcej szkody niż pożytku :) Ale gdy w grę wchodzi trening przy nieodpowiedniej dla nas pogodzie nie szukamy sobie na siłę taniej wymówki dla naszego lenistwa ? Nigdy nie będzie prawdziwie idealnej pogody na bieganie. W lato jest za ciepło, w zimę za zimno a jesienią ciągle pada.. Nie ma złej pogody do biegania, jedyne co może być złe danego dnia to nasz ubiór do biegania. Wystarczy zainwestować w wygodne buty, wyciągnąć jakiś dres z szafy i gotowe :) Przy odpowiednio dobranym wysiłku do naszego stopnia wytrenowania po pewnym czasie organizm sam odpłaci nam zdrowiem czy chociażby lepszym samopoczuciem o które czasami trudno, gdy za oknem pogoda nie dopisuje.
Osobiście sam do teraz miewam bardzo często takie dni, w których zwyczajnie czuję lenistwo, szczególnie, gdy wiem, że poza bieganiem mam inne obowiązki do wykonania. Dobrym sposobem jest też znaleźć osobę, która biega z nami. Najlepiej żeby była to osoba o podobnych warunkach fizycznych. Sprawi to, że ciężej Ci będzie odpuścić trening, bo przecież nie chcesz zawieść drugiej osoby, która na Ciebie liczy, czyż nie :) ?
Kolejnym fajnym sposobem jest z pewnością typowy motywator. Ustalamy sobie jakieś cel (oczywiście mówię tutaj o realnym dla nas celu, który przy nakładzie pracy możemy zrealizować). Dla przykładu zapisujemy się na jakiś bieg w realnym dla nas wymiarze dystansu, w którym występują np. nasi znajomi. Wierz mi, że ostatnią rzeczą, którą zrobisz po zapisaniu się i opłaceniu startu w biegu będzie odpuszczanie treningów przed samym startem :) Dla mnie osobiście drugi sposób jest chyba najlepszym z możliwych. Mimo, że rzadko odczuwam jakąś niechęć do treningów czy lenistwo to takie myślenie w znaczącym stopniu pomaga zdwoić motywację tak żebym nie mógł sobie niczego zarzucić :)) 
Tak więc nie masz na co czekać, ubieraj buty i naprzód ! :)



piątek, 19 września 2014

Jeden z częstych problemów osób uprawiających sport

Sport to zdrowie powiadają, ale czy zawsze to powiedzenie jest prawdziwe ? Odpowiedź brzmi: nie zawsze. Co mam tutaj na myśli zapytacie? Przecież aktywność poprawia nasze zdrowie, sprawność fizyczną czy chociażby sprawia, że czujemy się świetnie każdego dnia (no może prawie każdego).. Rzeczywiście wydawać by się mogło, że to prawda, ale.. wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z faktu, że organizm pracując na wysokich obrotach nie potrzebuje tylko energii, białka czy tłuszczy do odbudowy po treningu. Owszem, są to bardzo ważne składniki naszej diety, ale czy wystarczające ? Odpowiedź brzmi.. NIE!  Niby oczywista sprawa, ale wielu z nas zapomina o tym, co jest w diecie najważniejsze. Przeanalizujmy piramidę żywieniową:
Na pierwszym i drugim miejscu znajdują się m.in produkty zbożowe oraz owoce i warzywa.Nie bez powodu. Jest to nie tylko źródło pełnowartościowych węglowodanów, białek roślinnych czy tłuszczy, ale również witamin i minerałów. Brak dostatecznej ilości tych składników w diecie prędzej czy później odbije się na zdrowiu każdej aktywnej fizycznie osoby. Na każdym treningu z potem tracimy mnóstwo magnezu, potasu, witamin czy innych składników odżywczych bardzo potrzebnych do regulacji ogromu procesów w naszym organizmie. Niestety sama dobra dieta przy regularnych i intensywnych treningach nie zawsze jest wystarczająca. Mimo, że odżywiamy się zdrowo, jemy 4-5 pełnowartościowych posiłków 
każdego dnia, potrzeby naszego organizmu mogą 



być często nieco większe. Żeby temu zaradzić warto również zaopatrzyć się w suplementy witaminowe i magnez jako dodatek do diety. Oczywiście, optymalna dieta powinna być podstawą, suplementy diety są jedynie dodatkiem pomagającym nam w uzupełnieniu braków a nie odwrotnie. Zastępowanie warzyw i owoców preparatami witaminowymi jest w przypadku wielu ludzi dużym błędem i nie prowadzi do niczego dobrego. Sam ostatnimi czasy sam zacząłem odczuwać nieprzyjemne skurcze w łydkach. Niezbyt fajna sprawa podczas treningów, ale też w czasie codziennych czynności. Niby nic dziwnego, ciężki trening wszystko wytłumaczył, ale.. nawet po kilku dniach odpoczynku było to samo. Zagłębiłem się bardziej w ten problem i znalazłem prawdopodobne rozwiązanie. Dosyć poważne braki w magnezie. Już od kilku dni włączyłem do swojej suplementacji magnez do tego częstsze rozciąganie i większa ilość produktów zwierająca ten pierwiastek typu banany czy orzechy. Po kilku dniach zauważyłem dosyć sporą poprawę sytuacji. Podsumowując spożywanie produktów wysokoenergetycznych oraz wysokobiałkowych jest ważne, lecz nie mniej ważne jest jedzenie warzyw i owoców do każdego posiłku. Pozwoli to na utrzymanie kondycji i zdrowia naszego ciała każdego dnia ! :))
W sumie to by było na tyle z tego co chciałem Wam przekazać, teraz pozostaje mi jedynie doleczyć przeziębienie ruszam tyłek :).A jak tam u Was, jakie macie sposoby na aktywne spędzenie tych jesiennych popołudni ? 
Pozdro, trzymajcie się i do usłyszenia w kolejnym wpisie ! :)

środa, 17 września 2014

Refleksje z ostatnich tygodni oraz plany na przyszłość

Po powrocie z "wakacji od biegania" tj. lipiec oraz część sierpnia przyszedł czas na wznowienie treningów. Ważną częścią planu treningowego było postawienie sobie jakiegoś konkretnego celu. W tym wypadku był to bieg w Gdańsku. Wystarczyło tylko, że zobaczyłem reklamę gdzieś na Facebooku i bez gadania zapisałem się i opłaciłem start. Nasuwa się tutaj pytanie. Jaki sens miał start po dosyć długiej długiej przerwie i dosyć krótkim przygotowaniu? Wydawać by się mogło, że odbudowanie formy sprzed dobrych kilku tygodni bez porządnego treningu w dosłownie miesiąc jest średnio realne. Podejście do sprawy z nastawieniem "mam niewiele czasu i muszę zmusić organizm do ciężkich treningów" doprowadziło mnie do szybkiego powrotu formy. Pamiętam pierwsze treningi, na których mogłem odczuć znaczne braki w sile i wydolności tlenowej. Nawet odcinek, który przedtem biegłem bardzo lekko i praktycznie bez większego problemu stawiał trudności. Jednym słowem klapa. Pierwszy tydzień skupiałem się na trzymaniu dobrego rytmu i mniej więcej pilnowałem czas na poszczególnych odcinkach trasy. Trenowałem jakieś 3-4 razy w tygodniu. Najgorszy moment przyszedł wtedy, gdy kolana zaczęły stawać się ciężkie po 4-5 km biegu. Tutaj chyba najlepszą rzeczą jaką mogłem zrobić było wprowadzenie treningu siły biegowej. Skipy, podbiegi pod górkę oraz gimnastyka pomogły mi znacząco poprawić wyniki i oczywiście wyeliminować "ciężkość kolan" podczas treningu. Zacząłem znacznie lżej biegać, zwiększył się również krok biegu co równa się ze zwiększeniem szybkości biegu na rzecz mniejszego wydatku energetycznego. Kolejnym krokiem było wprowadzenie dłuższych wybiegań typu 15, 20 do nawet 25 km. Zaobserwowałem wtedy dużą poprawę wydolności tlenowej. Na ponad tydzień przed startem czułem ogromny skok możliwości. Dobry trening z odpowiednim obciążeniem + jeszcze więcej regeneracji przyniosły świetne rezultaty. Dużą rolę odegrała tutaj tzw. pamięć mięśniowa, co nie zmienia faktu, że nie spodziewałem się takich efektów w tak krótkim czasie. Tydzień przed biegiem w Gdańsku postanowiłem spędzić na regeneracji. Jedyne co robiłem to lekkie truchtanie po 9-10 km. Dało to efekt w postaci "głodu" biegania, co pomogło w osiągnięciu  zadowalającego rezultatu na zawodach :)
Aktualnie zaczynam modyfikować swój trening pod kątem dłuższego dystansu. w 2015 roku planuję swój pierwszy debiut w Maratonie. Prawdopodobnie Warszawa bądź Gdańsk.Wcześniej półmaraton prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Zdaję sobie sprawę, że dystans 42 km to nie przelewki, więc wolę podejść do tego z zimną głową i nie narobić sobie niepotrzebnych kontuzji czy "spalić się". Do piątku muszę się trochę zregenerować i podleczyć przeziębienie - niestety i mnie dopadło :( W uproszczeniu plan, którym będę się kierował wygląda następująco:
Trenuję 4-5 razy w tygodniu w zależności od intensywności i ilości długich wybiegań. 
Przykładowy tydzień treningów:
Poniedziałek: 10 km na płaskim terenie- tempo 3:40-3:50/km
Wtorek: Dzień wolny od treningu
Środa: Długie wybieganie  15-30 km - tempo swobodne
Czwartek: Dzień wolny od treningów
Piątek: Trening Siły biegowej (podbiegi, skipy, bieg ze zmianą tempa)
Sobota: Długie wybieganie 20-30 km - tempo swobodne
Niedziela:Opcjonalnie dzień wolny/lekkie truchtanie około 30-40 min (zamiana co tydzień)


Trzymajcie kciuki. Pozdro i do usłyszenia ! :) 

PS. W chwilach zwątpienia:





wtorek, 16 września 2014

Cześć wszystkim ! Ostatnio na Facebookowej stronie Abc Początkującego Biegacza udało mi się zgarnąć pierwszą nagrodę. Konkurs polegał na m.in napisaniu o swojej przygodzie z bieganiem czy innym sportem oraz jak wpłynęło to na Twoje (czyt. moje :D ) życie. Fundatorem pierwszej nagrody w tym przypadku był sklep Suplementy&BB mieszczący się przy ulicy Chopina w Kwidzynie. Dziś rano korzystając z przerwy w trakcie zajęć odebrałem fajny zestaw suplementów. W skład wchodzą: BCAA, Tauryna, Napój izotoniczny do rozrobienia z wodą, napój aminokwasowy, batoniki energetyczne oraz żele. Dodatkowo nabyłem jeszcze Glucosamine na wzmocnienie i regenerację stawów, które dość mocno dostają po tyłku ostatnimi czasy :) Nagroda według mnie jest bardzo trafiona, przez co mam okazję do przetestowania każdego z tych suplementów. W najbliższym czasie ukażą się recenzje poszczególnych produktów na moim blogu tak więc bądźcie czujni. 
Na końcu chciałbym bardzo podziękować stronie Abc Początkującego Biegacza a także sponsorowi nagrowy sklepowi Suplementy&BB za taki zestawik a jednocześnie zapraszam do polubienia ich stron na Facebooku oraz oczekiwania na kolejne konkursy, które z pewnością w najbliższym czasie będą się pojawiać. Pozdro i do usłyszenia !



poniedziałek, 15 września 2014

Witajcie, jest to mój pierwszy wstępny post, którym w zasadzie rozpoczynam tego bloga.Opowiem po krótce o tym co działo się w moim ostatnim biegowym weekendzie. No to zaczynajmy !

Przeddzień startu:

12 września w godzinach porannych zawitałem do Gdańska. Spytacie pewnie w jakim celu ? Do Gdańska przywiódł mnie rozgrywany co rok 52 bieg Westerplatte. Jakoś przed godziną 14 udałem się razem z moją siostrą do punktu odbioru pakietu. Z racji tego, że wolę dmuchać na zimne, zwyczajnie lepszym rozwiązaniem było odebranie pakietu w przeddzień biegu. Taki ze mnie typ człowieka, że w dniu startu muszę już mieć wszystko dopięte na ostatni guzik :) Zero kolejek, wszystko zorganizowane jak być powinno. Sam odbiór pakietów szedł bardzo sprawnie. Wystarczyło wybrać okienko odpowiadające naszemu numerowi startowemu, złożyć podpis i tyle ! Szybko bez żadnego zbędnego przedłużania i to mi się podoba :)). Dzień minął dosyć szybko, niestety zamiast odpoczywać dałem się ponieść szałowi zakupów :D Do pokoju akademickiego wróciliśmy przed godziną 21. Szybka kolacja po czym czas na porządny odpoczynek przed biegiem.

Dzień startu:

Wstaliśmy o godzinie 6:30. Dobre śniadanie, mocna kawa i w drogę. Do stadionu żużlowego dotarliśmy dosyć wcześnie, bo około godziny 9. Tam czekały na nas autobusy oraz masa biegaczy czekająca w "kolejce" do nich. Po chwili bez najmniejszego problemu (no może nie najmniejszego :D) wsiedliśmy do autobusu, który zawiózł nas na sam start biegu.

Tuż po przejeździe od razu widać było mnóstwo biegaczy co za tym idzie iście biegacka atmosfera unosząca się w powietrzu. To jest to co najbardziej lubię w tego typu imprezach ! :) Start biegu zaplanowany był na godzinę 11:30, przez co mogłem na spokojnie przebrać się, rozciągnąć kończyny oraz przygotować mentalnie :) Około godziny 11:15 rozpoczęła się rozgrzewka. Sami zobaczcie, bo jest na co patrzeć.
















Po rozgrzewce popędziłem w stronę mojej strefy czasowej. Ustawiłem się w przedziale czasowym poniżej 40 min z racji tego, że na Kwidzyńskim Biegu Papiernika ustanowiłem pierwszy realny wynik rzędu 39:52. Znacznie łatwiej było mi ocenić swoje możliwości czasowe w stosunku do debiutu gdzie sporo ryzykowałem :)

Chwila ciszy, odliczanie i start ! Na starcie założenie było takie żeby pierwsze 2 km utrzymywać tempo na poziomie 3:50-3.55. No i pierwsza część strategii wzorowo zrealizowana.
Bez zadyszki i kwachu w mięśniach. Na oko trzymałem się w okolicach pierwszej setki. Po 3 kilometrze zwiększyłem dosyć znacząco tempo, co zaowocowało mijaniem kolejnych to biegaczy. No i pierwszy punkt z wodą.. mam taką zasadę, żeby nigdy w trakcie 10 nie pić wody a jedynie przepłukać nią usta. Spytacie pewnie dlaczego ? A to dlatego, że w trakcie dychy Wasz organizm raczej nie zdąży nawet przyswoić tej wody.. no chyba, że biegniecie powyżej godziny - wtedy ma to sens. Wolę nie ryzykować kolką, poza tym woda sama w sobie rozleniwia organizm, więc przy szybszych biegach wolę tego uniknąć. Na trasie biegu co chwilę widać było oznaczenia, lekarzy pogotowia czy kibiców dopingujących wszystkich biegaczy :) Wracając do biegu... do 8 km utrzymywałem mocne jak na mnie tempo. Do mety zostały dwa kilometry a na zegarku... ponad 30 minut ! Wiedziałem, że nadszedł moment, w którym muszę zacisnąć jeszcze bardziej zęby i zwiększyć obroty. Tak też się stało, po kilku chwilach widać było już w oddali metę. Treningi z mocną końcówką oraz podbiegi sprawiły, że udało się mocno przygazować na finiszu. Po przekroczeniu linii mety na zegarku 36:40. Życiówka poprawiona o ponad 3 minuty !! Nie mogłem w to uwierzyć, przed samym biegiem zakładałem, że dobrym czasem będzie 38 minut a tutaj takie zaskoczenie :)

Na mecie oczywiście czekały na uczestników napoje izotoniczne, woda oraz pamiątkowy medal. Ostatecznie 4 miejsce w kategorii wiekowej do 19 lat oraz 36 OPEN. Po biegu oczywiście ceremonia wręczania nagród za poszczególne miejsca oraz losowanie różnych gadżetów. Sama impreza zakończyła się około godziny 14. Był to mój drugi bieg - pierwszy w Gdańsku, który z pewnością zapadnie mi w pamięci i za rok ponownie na nim zagoszczę ustanawiając swój kolejny rekord czasowy ! :)