poniedziałek, 15 września 2014

Witajcie, jest to mój pierwszy wstępny post, którym w zasadzie rozpoczynam tego bloga.Opowiem po krótce o tym co działo się w moim ostatnim biegowym weekendzie. No to zaczynajmy !

Przeddzień startu:

12 września w godzinach porannych zawitałem do Gdańska. Spytacie pewnie w jakim celu ? Do Gdańska przywiódł mnie rozgrywany co rok 52 bieg Westerplatte. Jakoś przed godziną 14 udałem się razem z moją siostrą do punktu odbioru pakietu. Z racji tego, że wolę dmuchać na zimne, zwyczajnie lepszym rozwiązaniem było odebranie pakietu w przeddzień biegu. Taki ze mnie typ człowieka, że w dniu startu muszę już mieć wszystko dopięte na ostatni guzik :) Zero kolejek, wszystko zorganizowane jak być powinno. Sam odbiór pakietów szedł bardzo sprawnie. Wystarczyło wybrać okienko odpowiadające naszemu numerowi startowemu, złożyć podpis i tyle ! Szybko bez żadnego zbędnego przedłużania i to mi się podoba :)). Dzień minął dosyć szybko, niestety zamiast odpoczywać dałem się ponieść szałowi zakupów :D Do pokoju akademickiego wróciliśmy przed godziną 21. Szybka kolacja po czym czas na porządny odpoczynek przed biegiem.

Dzień startu:

Wstaliśmy o godzinie 6:30. Dobre śniadanie, mocna kawa i w drogę. Do stadionu żużlowego dotarliśmy dosyć wcześnie, bo około godziny 9. Tam czekały na nas autobusy oraz masa biegaczy czekająca w "kolejce" do nich. Po chwili bez najmniejszego problemu (no może nie najmniejszego :D) wsiedliśmy do autobusu, który zawiózł nas na sam start biegu.

Tuż po przejeździe od razu widać było mnóstwo biegaczy co za tym idzie iście biegacka atmosfera unosząca się w powietrzu. To jest to co najbardziej lubię w tego typu imprezach ! :) Start biegu zaplanowany był na godzinę 11:30, przez co mogłem na spokojnie przebrać się, rozciągnąć kończyny oraz przygotować mentalnie :) Około godziny 11:15 rozpoczęła się rozgrzewka. Sami zobaczcie, bo jest na co patrzeć.
















Po rozgrzewce popędziłem w stronę mojej strefy czasowej. Ustawiłem się w przedziale czasowym poniżej 40 min z racji tego, że na Kwidzyńskim Biegu Papiernika ustanowiłem pierwszy realny wynik rzędu 39:52. Znacznie łatwiej było mi ocenić swoje możliwości czasowe w stosunku do debiutu gdzie sporo ryzykowałem :)

Chwila ciszy, odliczanie i start ! Na starcie założenie było takie żeby pierwsze 2 km utrzymywać tempo na poziomie 3:50-3.55. No i pierwsza część strategii wzorowo zrealizowana.
Bez zadyszki i kwachu w mięśniach. Na oko trzymałem się w okolicach pierwszej setki. Po 3 kilometrze zwiększyłem dosyć znacząco tempo, co zaowocowało mijaniem kolejnych to biegaczy. No i pierwszy punkt z wodą.. mam taką zasadę, żeby nigdy w trakcie 10 nie pić wody a jedynie przepłukać nią usta. Spytacie pewnie dlaczego ? A to dlatego, że w trakcie dychy Wasz organizm raczej nie zdąży nawet przyswoić tej wody.. no chyba, że biegniecie powyżej godziny - wtedy ma to sens. Wolę nie ryzykować kolką, poza tym woda sama w sobie rozleniwia organizm, więc przy szybszych biegach wolę tego uniknąć. Na trasie biegu co chwilę widać było oznaczenia, lekarzy pogotowia czy kibiców dopingujących wszystkich biegaczy :) Wracając do biegu... do 8 km utrzymywałem mocne jak na mnie tempo. Do mety zostały dwa kilometry a na zegarku... ponad 30 minut ! Wiedziałem, że nadszedł moment, w którym muszę zacisnąć jeszcze bardziej zęby i zwiększyć obroty. Tak też się stało, po kilku chwilach widać było już w oddali metę. Treningi z mocną końcówką oraz podbiegi sprawiły, że udało się mocno przygazować na finiszu. Po przekroczeniu linii mety na zegarku 36:40. Życiówka poprawiona o ponad 3 minuty !! Nie mogłem w to uwierzyć, przed samym biegiem zakładałem, że dobrym czasem będzie 38 minut a tutaj takie zaskoczenie :)

Na mecie oczywiście czekały na uczestników napoje izotoniczne, woda oraz pamiątkowy medal. Ostatecznie 4 miejsce w kategorii wiekowej do 19 lat oraz 36 OPEN. Po biegu oczywiście ceremonia wręczania nagród za poszczególne miejsca oraz losowanie różnych gadżetów. Sama impreza zakończyła się około godziny 14. Był to mój drugi bieg - pierwszy w Gdańsku, który z pewnością zapadnie mi w pamięci i za rok ponownie na nim zagoszczę ustanawiając swój kolejny rekord czasowy ! :)

2 komentarze:

  1. Z takim zaangażowaniem i samozaparciem masz wielkie szanse na ustanowienie nowego rekordu, walcz i nie poddawaj się- siła jest w nas samych, a blog zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń